
Witajcie, witajcie! W dzisiejszym poście będzie troszkę inaczej niż zazwyczaj. Postanowiłam dodać mały bonus i kilka razy w miesiącu, przy okazji, zabierać Was w moje ulubione miejsca. Te, przy których się relaksuję, gdzie świetnie się bawię i oczywiście te, w których lubię dobrze zjeść ( obawiam się, że tych może być najwięcej - łasuch ze mnie nie lada! ).
Dziś pokaże Wam jedno z moich ukochanych miejsc, które mieści się na warszawskiej Pradze. Pomnik Praskiej Kapeli Podwórkowej to miejsce z piękną duszą - duszą dawnej Warszawy. Skrzypek, akordeonista, gitarzysta, bandżolista i bębniarz, po wysłaniu sms-a zagrają nam wybraną przez nas melodię
piosenki. Wiele ze 100 pozycji, to piosenki z czasów okupacyjno-wojennych, a ponieważ moje zafascynowanie owym okresem nie przemija, zawsze wybieram jedną z piosenek z tamtego okresu, np. "Piosenkę o mojej Warszawie" czy "Bal na Gnojnej". Przysiadam na ławce obok, "przenoszę się" kilkadziesiąt lat wstecz i rozmyślam o tych, którym przyszło żyć w tamtych okrutnych latach. O ludziach honoru i wielkiej odwagi, o prawdziwych przyjaciołach, zbyt krótkich miłościach i niespełnionych młodzieńczych marzeniach i planach. A przede wszystkim "o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i pięknie żyć" ... Gdy zabrzmi ostatnia nutka i refleksje dobiegną końca, świat po tych kilku minutach zdaje się być lepszym miejscem. Niby zwyczajny relaks na praskiej ławce, a sprawia, że przychylniejszym okiem patrzymy na otaczająca nas rzeczywistość, a ta krótka chwila zapisuje się na stałe w naszej pamięci.







t-shirt - Cubus
jeans - Bershka
buty/shoes - Converse
bransoletki/bracelet - Stradivarius
torebka/bag - Muzeum Powstania Warszawskiego/Warsaw Rising Museum
P.S. Żeby cały post nie wydał się Wam zbyt patetyczny, jak na wyznania blogerki, to z przykrością muszę stwierdzić, iż istnieje ryzyko, że na zakończenie rozejrzysz się wokół, spojrzysz na pijane mordy praskiej
żulerii siedzącej wokół z najtańszym piwem i cały romantyzm idzie w
piz... Eh, Praga...
; )